Ilja Muromiec, rodowity z wsi Karaczejewa, czuje niemoc od nadmiaru mocy, wobec czego skazany jest na wieczny sen w górskim odludziu. Sytuacja zmienia się kiedy przybywają do niego święte kaleki - Jezus Chrystus, święty Piotr i święty Paweł, którzy nakłaniają go, aby znów poczuł w sobie potęgę ducha i na nowo wsławił Ruś bohaterskimi czynami. Ich kazanie okazało się mieć zbawienny wpływ na Ilję. Bohater - podziękowawszy Bogu za odzyskane siły - wyruszył do Moskwy by tam służyć na grodzie Iwana.
Pewnego razu Ilja wyrusza w góry by spotkać tam Światogora i sprowadzić go do grodu Iwana. Podczas spaceru obaj herosi znajdują jednak grób, na którym widnieje napis: Ten grobowiec czeka tu na tego, dla którego jest przygotowany! Aby sprawdzić przepowiednię, w grobie kładzie się Światogor i umiera przykryty kamiennym wiekiem. Ilja, zrozpaczony iż pochował ducha narodu ruskiego zmienia się nie do poznania i nazywa siebie Michałem Zaleszaninem.
Kiedy Ilja wraca na dwor Iwana, zostaje uznany za obcego i uwięziony w piwnicy (wkrótce okazuje się, że była to zdradza ze strony cara). Tam bohater oddaje się lekturze Ewangelii. Wkrótce na Ruś przybywają zbrojne oddziały dwudziestu heretyckich narodów na czele z Bestią, które przewidział św. Jan w Apokalipsie. Iwan jest bezbronny, więc uwalnia Ilję. Ten z kolei, co prawda nie wybacza carowi, ale postanawia udowodnić swoją potęgę i wyższość w walce ze złem (pomagają mu przy tym bogowie górskich lodowców). Po zaciętej walce Ruś zostaje uratowana. Kiedy jednak jeden z bohaterów, Alosza Popowicz, wykrzykuje w przypływie woli mocy: my diabelską siłę zwyciężyli, my zwyciężym i siłę niebieską, Bóg wpada w gniew i zsyła na herosów wieczną niemoc od nadmiaru mocy.
Znasz mię Stefanie. Dziwiłeś się nieraz zbyt nagłym odmianom mojego humoru, który czasami aż do szalonej wesołości dochodził — czasami w niedocieczonym smutku mię pogrążał — albo też i marzeń krainę, w krainę lubego dumania unosił. Lecz jeślibyś, jakimkolwiek sposobem, potrafił przeniknąć moje dziwaczne marzenia; jeśliby one nagle się ukształtowały w obrazy widzialne dla oka, zlały się w dźwięki, które by ucho pochwycić zdołało: o, wtenczas byś pewno szaleńcem twórcę ich nazwał. Nic nie ma na świecie, aby, w marzeniach moich, dla mnie do spełnienia niepodobne było. W obłąkaniu moim, uważam siebie za jakieś bóstwo, za Czarnoksiężnika, któremu orszak Geniuszów posługuje, którego czarodziejska laska tłum dziwów skinieniem tworzy. Świat cały przede mną ugina kolana; anioły i czarty, niebiosa i piekło — na moje rozkazy!
W chwilach tych marzeń, lubię się pieścić z tajemniczo—poetycznymi podaniami gminu, które i bez tego, dla mnie, zawierają w sobie jakiś pociągający urok. Lubię im nawet i wierzyć; ale na niedolę, sam koniecznie pragnę o ich prawdzie się przeświadczyć! Powiadam — na niedolę — bo doświadczenie, wróg najzaciętszy idealizmu i marzeń, swoimwielowładnym berłem, potłukło ów rozkoszny urok niektórych z tych podań; jak niegdyś stary mój Pan Dyrektor, zabierając się do nauczania, i kładąc mi książkę przed oczy, nieltościwie niszczył moje hieroglify z kwiatów, i z kart pałace,poukładane na stole.
(fragment książki)
Wydanie dostępne w nowej wersji formatu MOBI.