Nie daj się wciągnąć…
Ben i Arnike biorą udział w projekcie MayaVR, gdzie za pomocą zaawansowanej technologii zanurzają się w specjalnie utworzonej rzeczywistości. W tym wirtualnym świecie kreują swoją własną historię, budują relacje i angażują w niego swoje emocje.
Gdy nieoczekiwanie dowiadują się, że projekt ma zostać zamknięty, a wirtualne tożsamości zlikwidowane, podejmują desperacką walkę o przetrwanie. Zrobią wszystko, by stworzone w MayaVR bliskie im istoty wciąż istniały, mimo że do końca nie zdają sobie sprawy z przyczyny: czy walczą tylko o zachowanie ulubionej formy rozrywki, czy… swojego życia?
Już wkrótce Ben i Arnike przekonają się, że granica między prawdziwym światem a tym wirtualnym jest niezwykle cienka. Na tyle cienka, że trudno ocenić, kiedy się ją przekroczyło.
Ben pomyślał, że coś tu znowu nie gra, gdyż nie mają przecież szans wycofać się tą samą drogą, walcząc z ochroniarzami, którzy na sto procent cały czas będą deptali intruzom po piętach. Zresztą wystarczy, że ktoś zatarasuje jedną ze śluz, i cały misterny, liczony w sekundach plan się zawali. John jednak nie wyglądał na człowieka schwytanego w pułapkę. To dawało nadzieję.
Zresztą, po pierwsze to tylko gra. Po drugie co mnie to obchodzi, jak się to skończy. Inna sprawa, że porażka w MVR może prawdziwie boleć. Coś o tym wiem.